Witam rodaka.

Taka histeryjka będzie. Siedzę sobie grzecznie nie wadząc nikomu na lotnisku w Berlinie, czekam na samolot, jak pan przewoźnik przykazał, patrzę, idzie Ziom. Prawie nie poznałam, bo ubrany w dżinsy zamiast dresu, ale jednak, bez cienia wątpliwości, Ziom. Patrzy, zagaduje, nawet grzeczną polszczyzną, tego, myślę sobie, nie jest źle, może lot szybciej zleci, pogada człowiek, co tak będzie się izolował. Pięć minut rozmowy, Z. nabiera pewności siebie, już jesteśmy po imieniu, Z. myśli, czas jej czymś zaimponować …” i ostatnim razem tak żeśmy się najebali tu na tym lotnisku i jeszcze mieliśmy flaszkę z nami w samolocie i nikt się nie skapł..” mówi z dumą, e, no to zajebiście, mówię ja wpisując się w konwencję rozmowy; Ziom podbudowany moim entuzjazmem drąży temat „a co w ogóle tu robisz? Bo tu kurwa na tym zadupiu [w Walii – przyp.red] to tylko pić można. Nic tu nie ma i pogoda chuj”. Pytam: a gdzie byłeś? Ziom: „Nigdzie, przecież tu nic nie ma..”. Nie wiem, czy dam radę ciągnąć konwersację, wydaje mi się, że wszyscy się gapią, włącznie z panami z bronią.  Coś muszę zrobić. Wyciągam książkę. Może się przestraszy, ucieknie. Uciekł. Ufff. Morał niech sobie każdy dopowie. Ja bym chciała tylko powiedzieć, że TU jest bardzo dużo. Tu jest pięknie. Może za często leje, to prawda, ale nam Polakom, pielgrzymom i sarmatom, przecież nie straszne kilka kropel. Tu jest raj dla fotografów przyrody, krajobrazów; wreszcie tu jest architektura niepodobna do naszej, małomiasteczkowa, otoczona przez przyrodę, ciszę, ducha małych społeczności. Również brzydota, bieda, jak wszędzie. Umysły otwarte i zakute łby, jak wszędzie. Poznałam kraj całkiem dobrze, chociaż jeszcze wiele tego poznawania przede mną, i mogę powiedzieć, że w pewnym stopniu staję się importowaną walijską patriotką. I o tym, co mnie do tego przekonuje, a także wręcz przeciwnie, będzie ten blog.

Jeśli skorzystasz z zawartych w tym blogu informacji, nie bądź taki, zostaw kilka słów. Miło wiedzieć, że ma to jakiś odzew.

klify Południowej Walii

Wszystkie foty na blogu są moją własnością, i wszystkie oprócz powyżej są mojego autorstwa. Jak Ci się jakaś spodoba to napisz i Ci podaruję, jak jesteś fajny gość, albo nawet sprzedam, a co.

20 uwag do wpisu “Witam rodaka.

  1. Zippy

    Właśnie zacząłem,podobuje mnie się,mocno;
    przecie nie przypadkiem tu trafiłem :)

    A i jeszcze!Nikt w tym miejscu poza Małgosią(pierwsza fanka) się nie wpisał, to ja se będę Twoim pierwszym fanem,a co.A niech sobie pozostali protestują :)

    Szalom!

    1. Anna w Walii

      OK, ale wiesz, taki fan to ma pewne obowiązki, np. publiczne pojedynki w obronie czci, kremówki co czwartek i takie tam..

      A poza tym, to witaj:) A co konkretnie zacząłeś? Foto, turystyka, czy obie te wysoce uzależniające czynności??

  2. Zippy

    Ano, Anno, zaczoł ja tegoż bloga czytać:)A że z netem kiepsko to sobie będę dawkował tą przyjemność.
    Z kremówkami może być kłopot,bo zanim polece i wróce z Krakowa to one już nie pierwszej świeżości będą,ale w obronie czci mogę komuś w pysk dać,jak sobe Waćpanna/Waćpani(niepotrzebne skreślic) życzy.
    Foto kiedys kiedyś tam,turystyka to teraz,bo mam w miare blisko do tych miejsc,które opisujesz to sobie pojeżdżę.
    Do następnego:)

  3. fffka

    Wow…szukalam jakiejkolwiek informacji o tym co warto zobaczyc w Neath bo za pare godzin sie tam wybieram a tu mnie wcielo na Twoim blogu. Pieknie piszesz i fotki sliczne i juz dodalam adresik do swoich ulubionych zeby przypadkiem go nie stracic. Pozagladam i poczytam pewnie jeszcze nie jeden raz. Super ze pokazujesz to co Ci sie podoba za pomoca slow i obrazow…no i ten rodzaj humoru jaki mi odpowiada. Pozdrawiam i trzymam kciuki za Twoje powodzenie we wszystkim…

  4. slavus

    Najlepsze zyczenia z okazji IMIENIN,ANNO MILA.
    Ladnie piszesz.Podoba mi sie.Ogadalem „Imie Rozy”.Ladne to.Widzalem w polskiej TV,nie narazajac biednych producentow,ale teraz bez oporow moralnych wpost zre z internetu.
    Moze ta twoja kochana Walia jest rzeczywiscie piekna,same zdjecia niewiele mowia.
    Pochodze z Krakowa,jestem patriota lokalnym.Zakopane i okolice,to jest to.
    A morza i oceany? Bylo pieknie nad polskim Baltykiem,okolice Rewala,Niechoze,Pogorzelica,
    bywalem tam co roku na koloniach,pozniej samopas.Czasy zauroczenia zachodami slonca,pierwsze niewinne milosci…(co rok to inna,tak juz bylo.)
    Wole jednak cieplo.Morze Srodziemne,pas od Hiszpani do Wloch to dla mnie frajda.
    A Grecja? Ateny,Kreta,Rodos?
    Jadac z Liverpool’u na wschod zaczalem filmowac to nic dookola.Kolega z pracy Anglik zreszta powiedzial „ladnie tu no nie?”.Odpowiedzialem,ze i owszem,a ja naprawde chcialem pokazac te puste,trawka porosniete rowniny i to nic.Bylo az tak nic ,ze az pusto.
    Bylo to smutne,dwa kolory:szary i szary.
    Liverpool jest jaki jest.Miasto handlarzy niewolnikow,brud,pieprzona gwara miejscowych burakow,niedzielne przemarsze glowna ulica udresionych z tobolami zakupow,Polki z dredami,
    Polacy obowiazkowo z kolczykiem lub/i tatuazem.
    Miasto umiera o szostej pi em.
    Jeszcze raz Happy Imieninyday !!!

    1. Hej, dzięki za życzenia i komentarze.
      Szarość, są różne odcienie szarości, często brzydota jest najbardziej atrakcyjna, jest jakoś prawdziwsza, często dziwnie odświeżająca; ale rozumiem, że można czuć sie podle w Liverpoolu jak się przyjechało z Krakowa. Jeszcze tam nie byłam, ale mam na liście. Ja nie mówię, że nie mam sentymentu do Polski, uwielbiam Zakopane (cmentarz na Pęksowym Brzysku postawiłabym ponad wszystkie atrakcje Walii) ale teraz jestem tu i nie chcę ciągle myśleć, że tu to źle, leje, i kicha, panie, a tam kiedyś, to cudo, bo to cudo jest cudne często głównie dlatego, że nasze, polskie i od dziecka. Gdzie indziej też jest fajnie, i tyle do zobaczenia. Troche powyżej Liverpoolu masz bardzo przyjemny Lake District, nie wiem, czy byłeś, na południowy zachód – północną Walię ze Snowdonią, o której mówią, że jest jak polskie Bieszczady. Można tu znaleźć coś, co będzie nam przypominać to za czym tęsknimy i uczyni to emigracyjne życie znośniejszym. Mniej szarym.
      Polki w dredach, no proszę :)
      Pozdrawiam

  5. Selena53

    Aniu znowu przeglądam zdjęcia i czytam od początku twój blog .Zawsze coś nowego można wyczytać co się pominęło … pozdrawiam

  6. Selena53

    A jeśli chodzi o Polki w dredach to w Neath takowych nie spotkałam . Ale z dziwnie wygoloną jedną stroną głowy tak .Po prostu wydaje mi się ,że tu z daleka od kraju ludzie robią to na co by sobie w Ojczyżnie nie pozwolili ,bo jednak było by to zle widziane w środowisku w którym żyli.Tutaj na obczyżnie są wyluzowani po prostu i tyle.

    1. Chyba właśnie jest tak jak mówisz, plus, tutaj zupełnie nikogo nie obchodzi w co się kto ubiera i co ma na głowie, i mi osobiście bardzo to odpowiada.. Dzięki Seleno, naprawdę bardzo miło to słyszec :)

  7. ludzik

    No to Ziomal pierwsza klasa. Czego jednak się spodziewać po kolesiu, który znajomość zaczyna od opowieści o „flaszce wyjebanej na lotnisku”? Czytając Twojego bloga absolutnie nie odnoszę wrazenia, że Walia jest brzydka i nudna! Poziom kolesia jest nad wyraz niski… Ja bym chciał się tam znaleźć i miałbym co robić. Nawet w kiepską pogodę.

    1. Poziom kolesia jest, niestety, reprezentatywny dla sporej części naszych rodaków tu w Walii. Miałam nadzieję tym blogiem dotrzeć do tych innych, którym się coś chce, którzy są ciekawi czegoś więcej, z którymi będę miała o czym pogadać, może mnie samą czymś zainspirują; ale nie ma lekko, panie ;) Może to ta podła pogoda..

  8. maciek

    ja właśnie przymierzam się do wyjazdu do Walii ale nie na stałe ale raczej na wakacje – na zachód – tam gdzie klify i plaże :)
    tylko ciężko mi zdecydować się na to jak tam dojechać – autem, samolotem i potem na miejscu coś kombinować ?
    w każdym razie – Walia jest zajebista – fajnie o niej piszesz – dlatego bardziej mi się tam chce jechać
    a co do Zioma – taka prawda niestety – spora część rodaków taki właśnie poziom na obczyźnie prezentuje

    1. Jeśli jest Ci obojętne, to wybierz samochód (jak z prowadzeniem po lewej stronie?:)) z tej prostej przyczyny, że bardzo ułatwia poruszanie się po kraju. Transport publiczny jest, ale – zwłaszcza poza dużymi miastami – słabo rozwinięty i relatywnie drogi. Opcja samolot + wynajem samochodu też dobra, acz też dość droga.
      No i dobrze by było, żeby Ci się udało z pogodą.. Nie będę ukrywać – dużo tu deszczu. Ale jak już nie leje i zaświeci słońce, to jest pięknie, panie. Daj znać jak się będziesz wybierał, podrzucę Ci jakieś wskazówki czy coś.. :)
      Dzięki za komentarze.

  9. Jaro

    Pozdrowienia dla autorki, blog dorzucam do swojej kolekcji blogów. Tak się jakoś składa, że książek nie czytam już wcale, czytam za to blogi. Mają m.in. tą przewagę, że można sobie podyskutować z autorem.

    1. A to ja podobnie, chociaż w tej chwili akurat czytam horror umiejscowiony w bloku w Warszawie. Jako była mieszkanka bloku utożsamiam się z wieloma traumami.
      Serdecznie.

Dodaj odpowiedź do Anna Anuluj pisanie odpowiedzi