Śniło mi się, że zaprowadzałam błąkające się tygrysy do klatek za pomocą kawałków karkówki oraz cytatów z A la recherche du temps perdu Prousta. Podejrzewam, że źródło snu leży po cześci w filmie o doktorze Doolittle, na który nieopatrznie trafiłam podczas przerzucania kanałów, i w głębokiej pogardzie do siebie obejrzałam do końca. Jeśli chodzi o W poszukiwaniu straconego czasu, to przecież oczywiste i nic nie trzeba tłumaczyć.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że dawno nie było nic z dziedziny krajoznawczo-turystycznej, a przecież to był główny cel tego bloga. Blogu. Bl. Niestety, ostatnio zwiedzam głównie lokalne nieruchomości oraz zapoznaję się z metodami manipulacyjnymi agentów pośredniczących, co samo w sobie też jest fascynującym przeżyciem. Tymczasem, pomimo stagnacji, wciąż ten i tamten tu zagląda, i nawet to i owo czyta. Od jakiegoś czasu sprawdzam sobie tagi (czyli hasła które ludzie wrzucają w wyszukiwarkę i trafiają do mnie) i trwam w fascynacji. Oto, żeby nie być gołosłownym, kilka wybranych (oryginalna pisownia zachowana):
otwarta trumna michaela jacksona
chuja tam architekt
ryba w architekturze
duże cycki,wielkie balony
babĆe kture majĄ goŁe dupy
obrazy gurskie
transwestyta przy drodze
co jedzą ludzie w walii
grób pański w kształcie łodzi
dom w śrotku
co to jest krzysz celtycki
I mój faworyt jak do tej pory:
czy kazdy musi miec homo ofis w uk
Czuję głembokom satysfakcję, że według google pokrywam tak szerokie spektrum zainteresowań rodaków.
Trochę kultury: polecam, jeśli wam się trafi we telewizorze, stand-up (zdaje się, że ustaliliśmy przekład jako monolog satyryczny) pani o pochodzeniu Irańskim i dźwięczym imieniu Shappi Khorsandi; która to pani już puka do drzwi przedziału pierwszej klasy brytyjskiego pociągu do rozrywki; a wygląda tak:
Jest nie tylko zabawna, ładna i inteligentna (sprawiedliwość :>), ale także dzieli z nami emigrantami doświadczenia i antydoświadczenia zdobywane podczas mozolnego wtapiania się w brytyjskość, przetważając je w żarcik, którym wszakże życie oraz wielka sława jest. Baaardzo sympatyczny autobiograficzny artykuł w Timesie o tutaj. A tutaj jeden z jej monologów na scenie teartu Apollo w Londynku.
Ponieważ uważam, że należy wspierać niskodochodowe inicjatywy kulturalne wysokich lotów, zwłaszcza w tym kraju, i zwłaszcza z udziałem rodaków, oto kilka słów o takie jednej. Będzie z miesiąc jak Maciej Dakowicz, fotograf z Cardiff, otworzył wespół wzespół z drugim fotografem Third Floor Gallery w Cardiff; głównym założeniem jest promocja współczesnej fotografii, zwłaszcza jej odmiany ulicznej, której wyznawcami są obaj panowie. Jeszcze nie miałam czasu odwiedzić, ale mam na liście, zaraz po siedemdziesięciu trzech wizytach w agencjach nieruchomości oraz jednej w świątynii Azteków w Meksyku. Ale Ty idź, idź, nie zwlekaj.
Ładna ta pani. Ale nie jestem jeszcze zaznajomiona z twórczością.
A to sie da załatwić: http://www.youtube.com/watch?v=8I5KmlXCLIk
Ooo… Niech Pan Cię błogosławi. Ona jest faktycznie ostra :)
1.Moim zdaniem zamiast robić komuś reklamę, powinnaś już zapraszać do własnej galerii, albo czegoś takiego. No, ewentualnie być w spółce z którymś z tych panów.
2.Tagi imponujące.
Dobra, to od jutra, no najpóźniej od środy..
:))
Własnie odkryłam, że stand-up po polsku nazywa się… stand-up. Sorry, Winnetou.
http://www.rp.pl/artykul/451724_Komicy_obrazaja_ludzi.html
Hahaha babĆe kture majĄ goŁe dupy hahahaha :D Śmieję się od pięciu minut! Moje aż takie fajne nie były :)