Redakcja nie ma czasu, bo ma do zapłacenia kilka rachunków i ostro priorytetyzuje, więc dzisiaj tylko fotka, oaza spokoju, zen wcielone, czyli wieczór nad jeziorem Talybont (zwanym przez niektórych obcesowo zbiornikiem wody pitnej) w Parku Narodowym Brecon Beacons. Tymczasem pozdrawiam bardzo serdecznie i polecam jeździc i odkrywac ile się da, nie zważając na to, że z zimna kurczą się palce u stóp, bo żyje się raz, i za chwilę będziemy mieli po 96 lat. I dupa.
Podaję również do publicznej, bądź co bądź, wiadomości, że od dzisiaj radośnie wprowadzam na blogasku kategorię tani sentyment, prowadzoną przez red. Jakubka. W tym tygodniu red. Jakubek poleca RANYBOSKIE i mówi, że na samo wspomnienie bolą go pośladki, lecz jakiż słodki jest to ból.
Podoba mnie sie to zen wcielone :)
A mnie Kaoma. Jeszcze Dynastia i będzie calkiem git.
O, np taka: http://www.youtube.com/watch?v=dcdhdzfbR_o
:P
Rewelacja, kurde musiałam to przegapic, jedyny odcinek w którym Crystal prawie nie porusza się z gracją dźwigu wysokościowego z betonowymi wspornikami. I mean c’mon, you gotta love the 80s!
Tani sentyment ? Jak najbardziej !! Wszystko dla ludzi…Pozdrowienia dla red.Jakubka :).
No fajnie z tymi jeziorami tam. Szkoda, że trochę daleko :/ Tu mamy tylko płaskie rezerwuary i co drugi nazywa się „Królowej Matki”. Nuda…
Anno masz dobre oko ,jak zwykle fajne fotki… Ptaszki tu są trochę bardziej kolorowe też je czasem obserwuje na spacerze po parku…