Posiadanie domu o charakterze podwiejskim fajne jest, jak już kiedyś pisałam; wiąże się z wieloma ekscytującymi przeżyciami natury technicznej, a także przyrodniczej. Można obcowac z fauną i florą, np. ze szczurem ogrodowym i grzybem. Dzięki szczurowi można zawiązywac stosunki sąsiedzkie o charakterze militarnym oraz stawiac zakłady, czy sięgnie do karmnika dla ptaków (sięga). Dzięki grzybowi można też coś na pewno, ale jeszcze nie odkryłam.
Podobno jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem; i teraz jest właśnie czas sadzenia i kwitnienia tego, co zasadzone. Warto więc urządzic sobie wycieczkę do któregoś z ogrodów, których Walia ma bardzo dużo, do wyboru do koloru, od wielkich drogich przedsięwzięc botanicznych po małe drogie byleco z palmą i papugą. Tutaj, o proszę, google nam pokazuje przykładowo gdzie, co, ile:
Jak widac, jest z czego wybierac. O jednym fajnym ogrodzie, Aberglasney, już pisałam o tu, dzisiaj będzie o jednym z największych i znanych w skali całego kraju, National Botanic Garden of Wales w hrabstwie Carmarthenshire. Oto mapka bardziej szczegółowa, by google, nieocenione, oczywiście.
Ogród ów botaniczny składa się, w kolejności nieprzypadkowej, z: kafei z ciachami, ptaków polujących na twoje ciacho w kafei z ciachami, wycieczek szkolnych, sklepu z magnesami na lodówkę, wielkiej szklanej kopuły z klimatem nieomal tropikalnym, ekspozycji nt grzyba (przeznaczenie, Ani chybi), miliarda roślin, z których w żadnym wypadku nie wolno podprowadzac szczepek, a już zwłaszcza nie z tych takich ładnych czerwonych, bo i tak się nie przyjmą, szlag, terenów spacerowych, fontann, ładnych widoczków Dookoła i takich tam innych.
O kafei powiem wiecej, bo to przecież zawsze warto wiedziec. Otóż można tam spróbowac czegoś bardzo, bardzo brytyjskiego: cream tea. Chodzi zasadniczo o herbatkę z ciachem, przy czym ciacho, zwane w języku tubylczym scone, wjeżdża na stół w towarzystwie masła, dżemu i śmietanki, jakkolwiek przerażająco to nie brzmi, z których każdy sobie własnoręcznie formuuje piramidkę na ciachu. Warto spróbowac, z przyczyn czysto naukowych i poznawczych, oczywiście.
Koszt wstępu do ogrodu niemały bo 8.50, ten sam przez cały rok, dlatego warto się wybrac teraz lub w lecie, kiedy kwitnie najwięcej roślin i ogród wygląda najciekawiej.
Jeśli ktoś chciałby sobie zaplanowac wycieczkę na cały dzień, to po kilku godzinach w ogrodzie botanicznym można sobie skoczyc do pobliskiego zameczku Dryslwyn (jednego z moich ulubionych miejsc w Walii) i odpocząc, sycąc oko sielskimi widokami, lub dokonując czynności piknikowych w miejscu do tego przeznaczonym, nad rzeczką, opodal krzaczka, u podnóża dziwnej wieży Paxton, w towarzystwie, naturalnie, stada owiec. W niektórych przypadkach do dokonywania czynności piknikowych służy legendarny już kosz piknikowy, zakupiony na car boot sale za 3.50 oraz maszynka turystyczna na gaz, co prawda bez gazu, ale nie bądźmy drobiazgowi, ostatecznie ludzie zapominają gorsze rzeczy. Czas wszystko uleczy.
Więcej o zamku i wieży było tu
Co poza tym? Znowu nie nastąpił zapowiadany koniec świata. Tym, którzy czekali, licząc na inspirację fotograficzną, powiadam: nie smuccie sie, następny niedługo. Radujmy się. Pozdrawiam.
Zanęć szczura grzybem. A nuż mu zasmakuje…
PS: Koniec świata o 18:00. Ciepłe kurtki wskazane.
Gdybyż, ach gdybyż dał się nakarmic.. Ja co prawda nie lubię niczego zabijac, ale wszyscy na mnie krzyczą, że taki szczur to armageddon i apokalipsa, to co zrobic.
Strasznie mi się podoba ta fotka z czerwonym kwieciem i takąż spódnicą.
no, cmok
Kiedyś kolega powiedział mi, że „przeprowadzając się pod las zobaczę takie stwory i owady, o istnieniu jakich nie wiedziałem”. Miał rację… Szczura co prawda jeszcze nie doświadczyłem, ale uganianie się po garażu za innymi, mniejszymi gryzoniami z moim psem (tudzież specjalistą od takich spraw) staje się normą na jesieni… Pamiętaj, że szczęście posiadania domu wiąże się jeszcze z tym pakietem dodatkowym *ten drobny druczek, którego nie przeczytałaś ;)
Nie zmienia to faktu, że nadal jest to miłe i odkrywcze :)
Lubimy pakiety dodatkowe, z wyjątkiem tych, za którymi skrywają się ukryte opłaty.. Nie jest źle, ciągle mi się podoba, małymi kroczkami do przodu, ale bez przesadnej presji, ogrodem też człowiek musi miec czas się nacieszyc.. :)
Zdjęcia jak zwykle ładne ,a jak już ktoś przede mną stwierdził to z tymi czerwonymi kwiatkami śliczne… pozdrawiam serdecznie..
A mi ta fotka z ciachem i całą resztą najbardziej działa na zmysły…zwłaszcza na jeden zmysł…idę coś przegryźć. ps.Jak już kiedyś do Ciebie dotrę to licze na zamki i cream tea i nie każ mi wybierać:)
Na szczury potrzebujesz psa z żyłka do polowania bo tutejsze koty raczej się nie sprawdza. MOj stara się dorwać i zabić wszystko co się na ogrodzie pojawia. Poza nim przejdzie obok kota w odległości pól metra i nawet sierści nie postawi.
Pinezko, ale wybór jest prosty.. :))
Seleno, równiez pozdrawiam. Wybraliście się gdzieś ostatnio przy tych wszystkich długich weekendach??
Maciej, to może ja bym pieska wydzierżawiła na godzinkę..:) chociaż wygląda na to, że szczur nas opuścił. Pewnie wróci na jesieni z rodziną.
Lepiej żeby nie wracał bo jak rodzina się po gospodarstwie rozejdzie to nie ma zlituj ;)
Aniu owszem też byliśmy w ogrodzie botanicznym w BOTANI GARDENS CARMARTHEN było ładnie nawet była część z małpkami kapucynkami ponoć są już na wyginięciu.Durzo roślin z ameryki południowej ,ładne jeziorko z takimi dużymi rybami /karpie japońskie chyba .Zawsze je widzę małych rozmiarów a tam były naprawdę olbrzymie.