Przychodzi Ogryzek do doktora P. Po raz 37 w obecnym roku pańskim.
Doktor P. uprzejmie: tak, słucham?
Ogryzek: no właśnie ja chciałem powiedziec, że nie jest lepiej, a nawet jest gorzej.
Doktor P: O.
Ogryzek, z przejęciem: jak kładę się spac i leżę na łóżku patrząc w sufit to czasem trochę kręci mi się w głowie!
Doktor P: Jak długo się kręci?
Ogryzek: Dopóki nie zamknę oczu.
Doktoru drga powieka.
Doktor P: Może niech pan spróbuje zamykac oczy zaraz po położeniu się..? Jeśli to nie pomoże, to proszę wrócic za 4 tygodnie.
Za 4 tygodnie.
Doktor P, uprzejmie: tak, słucham?
Ogryzek: pomogło, niestety w środę miałem problem z oddaniem moczu.
Hmm..??
Przepraszam, nie mogłam się oprzec. To Jakubek, z dziennika młodego tłumacza. Ogryzek to znany hipochondryk i lawirant. Doktor P to najmilsze stworzenie pod słońcem, przez swoją nieśmiałośc nieumiejące stosownie Ogryzka opierdolic.
Ależ… Bardzo mi się podobało, nawet myślałam, że to coś w stylu „Opowiadań o Łukaszu” Cortazara. Aczkolwiek sądziłam, że może nie zrozumiałam puenty, ale teraz już rozumiem :]
Swoją drogą, problem z oddaniem moczu, to nic śmiesznego…
Absolutnie się zgadzam. Podobnie z nietrzymaniem, ale Ogryzek na razie trzyma. To znaczy tak zakładam.
Ohohoh, alem się serdecznie ubawiła :D
Kapsel, to Ty?!
Ale się uśmiałam z samego rana, choć nie powinnam bo to trochę i o mnie i o mojej pracy… Nie dość, że „prywatnie” jestem trochę hipochondryczką, to zawodowo jestem tym miłym i poczciwym lekarzem, który na co dzień ma 30 Ogryzków-męczydusz;)
Dokańczam kawę i uciekam na izbę przyjęć, do moich hipochondryków i tych mniej hipochondryków… :-)
Wcale się nie dziwię trochę-hipochondrii, pewnie niełatwo jej uniknąc kiedy czlowiek wie ile potencjalnych opcji chorobowych otwiera lekko zmieniony kolor języka ;)
Życzę Ci nieskończonej świętej cierpliwości..