Okazało się, że za rogiem od naszej wiochy jeden pan hoduje miniaturowe kozy pigmejki. 28 miniaturowych kóz hoduje, i są bardzo fajne, a jedna pani z pobliskiego osiedla kupiła sobie jedną w charakterze psa do domu i też się sprawdza podobno, i nawet lepiej, bo nie ujada na listonosza i jeszcze to wcale nieprawda, że kozy śmierdzą, tzn. częściowo nieprawda, bo samce obsikują sobie nogi, żeby zwiększyć swoją atrakcyjność seksualną i tak, wtedy trochę capi, przyznaje John Hodowca Kóz. Wiem, że jest hodowcą, bo po pierwsze tak powiedział, a po drugie miał czapkę z napisem John Hodowca Kóz. I jeszcze jak masz kozę to nie potrzeba ci kosiarki do trawy, dodał, a jak nasra na chodnik to nawet zbierać nie musisz, bo to nie pies. Same plusy.
Red. Jakubkowi przypomniał się natychmiast pan z Jamajki, który ma kafeję w mieście i w menu curry z kozy, które zaczyna gotować o drugiej w nocy, jak się zarzeka z ręką na sercu i którego (curry, nie pana) red. jakoś nie mógł sobie wyobrazić na własnym talerzu i teraz już wie, dlaczego.
Tymczasem pojechaliśmy w nieznane, wykorzystując pogodę zwaną ‚zachmurzenie bez opadów’. Nieznane nazywało się Strumble Head i znaleźliśmy je w północnym Pembrokeshire, niedaleko od Fishguard, i wyglądało o tak:
Oprócz tego, co widać na obrazku, na Nieznane składa się jeszcze Jedna Foka oraz Irlandia po drugiej stronie morza, tzn. tak zakładam, bo nie było widać.
W tamtej okolicy mają jeszcze kilka dziwactw, np. Mnóstwo Starych Samochodów, jak na zdjęciu u góry, albo o, takie coś:
Najlepsze rzecz w Nieznanym to cisza, pustka i przestrzeń. Można sobie wynająć na tydzień domek i słuchać nocą morza, i patrzeć na gwiazdy tak bliskie, że wydaje się, że włażą ci na głowę, i mieć bardzo silne uczucie znalezienia się na końcu świata, na którym nikogo nie obchodzi kim jesteś. Czasem to wszystko, czego ci potrzeba. Czasem to więcej niż można sobie wymarzyć.
i nie przeszkadza brak słońca i temperatury w granicach ok. 21 stopni ?
jak taki domek wynająć ?
Czasem nie przeszkadza.. Domek można znaleźć przez strony internetowe, najłatwiej wyguglać np.’cottage for rent’ i żądana lokalizacja. Nie jest to tania sprawa ogólnie, ale można znaleźć tańsze opcje np. z własną pościelą, jak komu nie zależy, albo wynająć większą grupą, ale wtedy to raczej nici z tej ciszy.. :)
Na koniec świata – dobry pomysł, pod warunkiem, że nie docierają tam żadną drogą wiadomości z kraju nad Wisłą.
Smartfona można przezornie zostawić w domu, a listy znalezione w butelce wyrzucać:)
Już widzę jak swojego zostawiasz uehehehe chyba razem z ręką :]
Ależ ja nie pisałam o sobie, gdzie mnie na koniec świata…
Pisałam o ludziach, którzy nie są od netu uzależnieni;)