Walijczycy – wstęp do zagadnienia

Po pierwsze, nie należy nazywać ich Anglikami. Bo:

  • Walia, wbrew powszechnemu mniemaniu naszych rodaków, także zamieszkałych lokalnie, nie znajduje się w Anglii
  • Walia została podbita przez Anglię wiele księżyców temu i sprowadzona do roli zbiornika wody pitnej dla Birmingham
  • powoduje to nieżyczliwy stosunek.

Walijczycy, mieszkańcy Kornwalii (Cornish) i Szkoci pochodzą od Celtów, jedynych rdzennych mieszkańców Wielkiej Brytanii, o czym ktoś powinien powiedzieć angielskim nacjonalistom.

Walijczycy posiadają swój język, złożony z karkołomnych kombinacji głównie spółgłosek i malowniczych nazw własnych np. Llanfihangel-ar-Arth, Pontrhydfeldigiad, Bwlch-Y-Cibau, Esgairgiliog albo  Cwmystwyth.  Niektórzy nawet nim mówią. Język walijski jest najstarszym używanym językiem w Europie. Tolkien inspirował się nim tworząc nazwy i języki Śródziemia. Żaden znany mi Walijczyk nie wygląda jak Legolas, ale nie tracę nadziei.

Walijczycy mówią po angielsku ze specyficznym akcentem, którego się  z niezrozumiałych dla mnie przyczyn zazwyczaj wstydzą np. jak go słyszą w telewizorze. Akcent składa się z mnóstwa podakcentów lokalnych; dodatkowo w użyciu (głównie w Valleys, czyli dolinach) znajduje się tzw. Wenglish, czyli angielski z walijskimi naleciałościami. Cała ta mieszanka przyprawia nieprzygotowanych cudzoziemców o sympatyczny roztrój nerwowy.

Słówka, którymi zjednamy sobie Walijczyków: cariad (kariad – kochanie), ach-y-fi  (ahawi – fuj, błe, okropność, syf, znów zapomniałeś o prysznicu; szerokie spektrum negatywnych znaczeń, którym zazwyczaj towarzyszy wymowny grymas), biwt (biut – ślicznotka, także w odniesieniu do panów); ślicznotce, damskiej czy męskiej można zaproponować: ‚give us a cwtch‚ (kucz, przytul się). Dzień dobry z rana to bore da a dobranoc nos da. Alternatywnie można stosować alrite butt? /alrite luv? Siemasz stary/siemasz kochanieńka). Dziękujemy przy użyciu diolch.  Walia to Cymru (kamri), ale już na tablicach przy wjeździe do kraju będzie napisane  Croeso y Gymru (krojso i gamri – witamy w Walii), bo język walijski ma coś takiego co się nazywa mutacjami, i wierz mi, nie chcesz, żebym się wdawała w szczegóły. Na znakach drogowych często widnieje napis gwasanaethau który oznacza parking z kiblami i zbójecko drogą kawą. Ysbyty to szpital, ysgol szkoła, heddlw policja a gwesty hotel. To najczęściej spotykane napisy. Nie należy jednak wpadać w panikę; wszystkie znaki drogowe są dwujęzyczne; z tą różnicą, że w południowej Walii angielski jest na górze a walijski pod spodem a na północy i zachodzie na odwrót.

Walijczycy dużo śpiewają, zwłaszcza kolektywnie. Wyprodukowali kilka międzynarodowych sław,  takich jak Tom Jones, Manic Street Preachers, Stereophonics, Kids in Glas Houses, Funeral for a Friend, Lostprophets, Duffy (hm) czy Katherine Jenkins.

Jako mały podległy kraj, omijany zazwyczaj w planach rozwoju przez Westminster, Walia ma spory kompleks niższości, który przejawia się w ostentacyjnym manifestowaniu lokalnego patriotyzmu, wspomnianej niechęci do Anglików oraz fanatycznym wspieraniu drużyny narodowej w rugby, zwłaszcza w czasie meczów z Anglią.  Od nieco ponad 10 lat Walia ma swój parlament, który nawet to i owo może bez pytania o zgodę Londynu, np.  może produkować biurokrację.

Stereotypowy Walijczyk generalnie mało interesuje się światem zewnętrznym, chyba, że ten sam do niego przyjedzie i wsadzi mu palec w oko; pije ohydną herbatę z mlekiem, mówi ciągle przepraszam i dziękuję (nic dziwnego, że Polakom trudno się przystosować), uśmiecha się do nieznajomych na ulicy i maniakalnie narzeka na pogodę. Tyle stereotyp; w rzeczywistości jest dokładnie tak samo.

Tyle na razie, bo się zmęczyłam i idę oglądać Stellę. Kto ma ochotę zmierzyć się z walijskim akcentem, zapraszam: zwiastun.

Ta ta!

15 uwag do wpisu “Walijczycy – wstęp do zagadnienia

  1. Cudne, cudne po prostu :)))))))) Masz talent do rozsmieszania :)))

    Co do walijskiego akcentu: musze przyznac, ze wymaga koncentracji i uwagi, ale rozumiem, dzieka bogu. A ty mowisz chociaz troche z tym akcentem? :)

  2. Maciek/Łódź

    serpentyny wyrazów i karkołomnie poskładane słowa – to prawda
    ale i tak się podoba bo czuć historię a nie jakieś tam fiszendczips ;)

  3. Aga

    Super artykuł. Ja podobnie opisałam czym się różni Walijskość od Angielskości , albo chociażby czym jest Walia dla Anglików, oraz Angielską politykę w stosunku do Walii na stowarzyszeniu i spotkałam się z taką krytyką – jakiej jeszcze nie widziałam dotychczas. Prawda jest taka Polacy są narodem święcie przekonanym że to tylko oni maja się najgorzej w kwestii historycznej, oni doznali najgorszych przeżyć i nie ma już narodu w Europie który ma się gorzej. Ale widząc że jednak jest taki naród, szybko próbóją zanegować ten fakt dziwnymi komentarzami typu – „Nie ma co samemu tworzyć sobie wizerunku w głowie, a potem się go kurczowo trzymać na przekór faktom. Rozumiem fascynację historią i kulturą danego kraju, ale nie powinno to przysłaniać realnego obrazu sytuacji, bo stosunku Walijczyków do Anglików w żaden sposób nie da się porównać do relacji Polacy-Niemcy” albo ” Czytając niektóre twoje posty historyczno – polityczne, można odnieść wrażenie, że Walia znajduje się pod zbrojną okupacją ” Tymczasem pisał to człowiek będący historykiem od Celtów starożytnych, który ani sekundy w swoim życiu tak naprawdę nie poświęcił Walii – bo go to w ogóle nie interesuje. Wie o niej tylko o niej tyle co mu sie obiło o oczy i uszy z telewizji, czy gazet i wydaje mu się że wie już wszystko.
    Dobra kończę te swoje narzekania, ale ciekawy artykół.
    Na koniec dołączam Boba Dylana, Mary Hopkin i coś fajnego ;)


    1. Aga. To zjawisko jest bardzo złożone i nie da się o nim pisać tak naprawdę nie przebywając tutaj, bo łatwo wpaść w szablonik. Nie porównałbym stosunków walijsko-angielskich do polsko-niemieckich. Istnieje historyczna niechęć Walijczyków do Anglii, taka podskórna, gdzieś tam sobie płynąca, i kiedyś, bardzo dawno temu przelano sporo krwi, ale te sprawy dla większości ludzi są dziś tak naprawdę obojętne. Z wyjątkiem rugby.. Anglicy nie sieją terroru w Walii, nie prowadzą wojen, nie wsadzają ludzi do więzień. Niechęć do Anglii zwykle nie przekłada się na niechęć do zwykłych ludzi. Piszesz, że ten gość który Ciebie krytykuje czerpie swoją wiedzę z tego co zasłyszał tu i ówdzie; jestem pewna, że będąc pasjonatką wiesz więcej od niego, ale to nie zmienia faktu, że żadne z was tu nie było i nie może powiedzieć, jaka jest rzeczywistość zwykłego zjadacza ryby z frytami. A ta nie ma nic wspólnego z ‚niemiecką okupacją’.

      Poza tym tu istnieje jeszcze coś takiego dziwnego jak np. niechęć do Anglii, ale duma z bycia Brytyjczykiem. A Brytyjczykiem nie można być występując z unii. Tak naprawdę, to Walijczycy chyba sami nie wiedzą, jaka przyszłość im się marzy.

      Oczywiście pozostaje jeszcze pytanie, czy są w stanie sobie poradzić jako niepodległy kraj – i tu mam w tej chwili mnóstwo wątpliwości, na wielu płaszczyznach.

  4. Aga

    Jeżeli chodzi o stosunki walijsko – angielskie, to nie wiem czy dobrze ale wydaje mi się tak – Walijczycy nie czuja jakiejś specjalnej nienawiści wobec Anglików – bo oni są takim narodem dosyć pokojowym, natomiast jeżeli mając do czynienia z sytuacją odwrotną – czyli stosunek Anglików do walijczykow, jest on w pewnym sensie nacechowany stereotypami i taka że tak powiem „pogardą” wobec Walijczyków. On mi dawał do zrozumienia, że stworzylam sobie jakis fikcyjny wizerunek i kurczawo się go trzymam. Fakt nie da sie porównać relacji Walijsko- Angielskich do Polsko- Niemieckich, bo w tym pierwszym przypadku musiały by one działać obu stronnie tak samo. Jeżeli chodzi o niepodległość Walijską najpierw zobaczymy jak wypadnie szkocka. Jak zobaczą że Szkocja sie odłączyla, zapewne zapragną czegoś podobnego z wielu różnych przyczyn. Jeżeli chodzi o to czy sobie poradzą jako samodzielne państwo, można interpretować na wiele różnych sposobów za i przeciw. Może nie ma zbyt kolorowo, ale na pewno nie ma aż tak zle, wezmy sobie za wzór chociażby takie małe państwa jak na Czarnogóra czy Kosowo, odłączyli się są mali i nie specjalnie bogaci, ale jakoś sobie radzą. Tak samo Irlandia, jakoś sobie poradziła wychodząc z UK . Wiadomo początki nie są łatwe, ale też nie kończą się od razu dramatem. Jak będzie tak będzie.

  5. Marian

    „…jedynych rdzennych mieszkańców Wielkiej Brytanii”. Nie wiadomo czy tak. Są różnie spekulacje o „pre-Celitic Britain”. Celtowie mogli być kolejną falą imigrantów, tak jak Polacy sa ostatnią.
    Pozdro

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s