Wyobraź sobie, że mkniesz czerwonym Mustangiem bezkresną amerykańską autostradą w promieniach zachodzącego słońca, wzdłuż oceanu i z Wylaszczoną/Tojbojem u boku. W radiu Bruce Springsteen; Wylaszczona/Tojboj gapią się na ciebie z uwielbieniem. Ciepła letnia bryza owiewa twarze; Wylaszczonej zwiewa z głowy jedwabną chustkę i wkręca w szprychy przypadkowo przejeżdżającego teksańskiego cyklisty, który ląduje w rowie; Tojboj sugeruje krótką regeneracyjną przerwę w mijanym motelu. Prawie wierzysz, że ona nie jest z tobą dla kasy. Prawie wierzysz, że on nie jest wcale 16 lat młodszy.
Wyobraziłeś/aś sobie?
No to teraz zapomnij o tym wszystkim, bo wjeżdżasz do Walii.
Prawdopodobnie pada. Słońce uznało, że chrzani, w taką pogodę nie wychodzi. Krajobraz jest momentami niemal marsjański; wyłysiałe pola i góry okraszają jedynie stada owiec; z rzadka przebiegnie stadko dzikich koni. Ponurawo. Szczyty pagórków spowij zimna mgła. Wylaszczona rzuca ci spojrzenie z kategorii chyba żartujesz frajerze i wsiada na prom do Ameryki ze świeżo poznanym Jankesem. Tojboj pakuje tornister i wraca do liceum.
Ich strata. Bo jak już przestanie padać, a jeszcze wyjdzie słońce, to trudno o ładniejszą drogę. Poznaj A470, ikonę walijskich dróg. Fragment pomiędzy Cardiff a Brecon.
Idealna trasa na niedzielny wypad żeby przewietrzyć wóz. Można połączyć z wspinaczką po górach albo herbatą z ciachem w parku narodowym. I od razu jakoś tak fajnie jest.
Heh, gdyby nie ta mnogosc drzew, to spokojnie Walia moglaby robic za Kalifornie w porze deszczowej :)))))
fajne przestrzenie… Ja trochę tęsknię za widokiem chmur, deszczem i przyjemnym ciepełkiem w domu , kiedy za oknem szarości. Pewnie za jakiś czas potęsknię za słońcem.
Ja natomiast odliczam dni do wylotu w ciepły kraj, w którym temperatury nie spadają poniżej 27 a deszczu nie wdzieli od 1740 :)
wybacz że tak obcesowo i brutalnie…
kurwa dżizas ja pierdole… bo tam jest ładnie nie :):):):):)
Też tak kurwa czasem mam :)
a ja ostatnio inna droge odwiedzilem w dobra pogode.
byl to ciekawy zbieg przypadkow. Za rekomendacja pewnej Anny z Walii kupilem film Very Annie Mary. Potem jednego dnia pojechalem ze Swansea do Bristolu i spowrotem, ale zeby bylo ciekawiej i ladniej (bo nie padalo), A4107 przez Cymmer a potem A4061. (Byl czas, ze co piatek jezdzilem tamtedy do pracy w Bridgend) Napatrzylem sie na ladne widoki, wrocilem, wlaczylem sobie film a tam, na samym poczatku raz jeszcze te same widoki :)
Hej, no, no, jechałam tą drogą ze dwa razy, bardzo malownicza. A film Ci się podobał?
Film mi sie bardzo podobal. Dzieki.