juuuż kormoraany oodleciały stąd

DSC_0206

.. i znowu nadeszła ta pora roku, kiedy wszelkie stworzenie ukłute wrzecionem nagłego chłodu zapada w sen zimowy. Najdobitniej widać to po wakacyjnych kurortach. Roześmiane, rozgadane, kolorowe, po sezonie milkną; po molu zaczyna hulać północny wiatr, a budy z lodami odlatują do ciepłych krajów. Jest coś pociągającego w takim posezonowym kurorcie. W języku angielskim istnieje małe słówko, które nie ma bezpośredniego równie pojemnego odnośnika w języku polskim, a które mi bardzo pasuje na opisanie tego stanu rzeczy: vulnerable. Na polski można to przełożyć jako wrażliwy, bezbronny, odsłonięty, podatny na ataki. Bez tysięcy turystów, hałaśliwej komercji, z pozamykanymi restauracjami i pastelami blaknącymi od mżawki kurort kurczy się w sobie, otacza ramionami opuszczonych przez gości hoteli i zapada w sen, mrucząc: byle do wiosny.

Takie właśnie było Llandudno [czyt. chlandydno] w północnej Walii kiedy się spotkaliśmy miesiąc temu.

DSC_0201

DSC_0215

DSC_0224

Llandudno cieszy się wyjątkowo szczęśliwym położeniem; jest miejscem, w którym góry Snowdonii z wdziękiem zanurzają się w fale morza Irlandzkiego. Lepiej i poeta by tego nie wymyślił.

DSC_0158mc

W Llandudno oczywiście nie może zabraknąć inicjatywy o charakterze turystyczno-łupieżczym, i tak jeden przedsiębiorczy pan kupił sobie drogą, która wiedzie z miasteczka na szczyt tzw. Great Orme, czyli obowiązkowej atrakcji turystycznej w tej okolicy i pobiera okup za przejazd w wysokości 2.50. Great Orme to jest góra, czy może klif, z którego roztacza się oszałamiający Widok na zatokę i Snowdonię, tzn. tak zakładam, bo jak tam byłam to Widok akurat miał przerwę na kawę, w przeciwieństwie do niezmordowanego deszczu i wiatru. Ale parking był ładny.  Jak nie chcesz płacić za przejazd drogą, to możesz zapłacić za Tramwaj Prawie na Szczyt. Albo wejść na nogach, bez opłat (też coś). Na pocieszenie zamiast Widoku można zobaczyć kozicę, górską z resztą. Ta okolica jest podobno rezerwatem przyrody i jest przebogata w zwierzątka, ptaszki, sklepy z magnesami na lodówkę, i inne cuda natury.

DSC_0190

Warto się tam wybrać, zwłaszcza, że o niecałe 10 minut drogi stąd znajduje się jeszcze bardziej atrakcyjne Conwy (posiadacz m.in. niedawno omawianego najmniejszego domu w Brytanii).  Najlepiej niech ktoś pojedzie latem i opowie mi potem czy był szał ciał, italodisko i wata cukrowa.

I na koniec gdzie byliśmy, mapka orientacyjna dzięki uprzejmości nieocenionego google:

mapka

Dziękujemy za uwagę i pozdrawiamy gorąco,  Anna i Termofor.

13 uwag do wpisu “juuuż kormoraany oodleciały stąd

  1. Ola

    Zachwycilo mnie pierwsze zdjecie! Niesamowity klimat.

    My bywamy w Llandudno i Conwy o roznych porach roku, i oczywiscie ze latem jest szal cial i wata cukrowa! Zwlaszcza podczas jednego z letnich dlugich weekendow, kiedy to w miescie odbywa sie Festiwal Wiktorianski – parada ludzi przebranych w stroje z epoki, ale rowniez bohaterow Gwiezdnych Wojen itp. Tlum niemilosierny, wiecej sie raczej na to nie wybierzemy.

    Na Great Orme mozna jeszcze wiechac wyciagiem linowym, ale my wchodzilismy tylko na piechote, i faktycznie widoki zapieraja dech jesli akurat nie maja przerwy na papierosa.

    Lazimy tez czasem po gorkach w okolicach i widoki sa rownie niesamowite!

    1. A więc to prawda, Widok istnieje, dzięki :) Na taki festiwal to może bym się nawet wybrała, ale zawsze mnie zniechęca myśl, że co z tego, że paru aktorów będzie poprzebieranych w stroje z epoki, skoro cała wielotysięczna publiczność nie będzie; jak w takich warunkach uzyskać klimat epoki? No ale podejrzewam, że lepsze to, niż nic.
      No tak, zapomniałam o wyciągu, dzięki.

      Ogólnie to spędziłam w Llandudno tylko kilka godzin, ale – wbrew wrodzonej niechęci do kurortów – podobało mi się. Pewnie pomógł fakt, że było praktycznie pusto. Promenada ma sobie ten wiktoriański szyk, który mi bardzo odpowiada. Jak takie Eastbourne w miniaturce. No i nakarmili mnie przyzwoicie, co jest cenne:). No i te góry w tle, góry w tle uwielbiam w każdej postaci.

      1. Ola

        Obejrzalam te miejsca, ktore wymieniliscie oboje – bardzo mi sie podobaja! Nigdy mnie nie wywialo w tamte strony, ale teraz mam wielka ochote to nadrobic.

      2. bardziej chodziło mi o miasteczka jak tenby, niż trzy domy na krzyż (btw, mogłem obstawiać, że będzie llangranog :-) ). porthgain nie znam, podobnie jak, niestety, praktycznie całego pembrokeshire. a do listy dla koleżanki poniżej, dorzuciłbym barmouth i aberdyfi na zachodnim wybrzeżu i laugharne na południowym.

        1. New Quai jest bardzo przyjemne, uniwersyteckie Aberystwyth napewno warte odwiedzenia. A w Pemrokeshire praktycznie gdziekolwiek glowe wychylisz z wozu jest cos milego oku, co prawda drugiego takiego jak Tenby to nie znajdziesz, ale inne tez ladne, np. kurorcik Newport.

  2. Chlandydno to na powaznie sie mowi ? :-)
    My zwykle przejazdem, jakos tak nie do konca mnie to miejsce ciagnie, nie pytaj czemu. Chyba przez te tlumy latem. Planuje co prawda wypad na Great Orme , bo nie mielismy szczescia z pogoda jak kiedys bylismy. Bardziej jednak sie marzy wrocic na plaze Llanddwyn Island, i to koniecznie poza sezonem – magic place, w moim top 10 Walii :-) Bylas?

    1. Jeszcze nie, ale jak polecasz to będę miała na uwadze. Niestety strasznie mi tam na północ daleko, stąd tylko dwie krótkie wizyty w ciągu 7 lat. To najpierw odwaliłam te atrakcje powszechnie uważane za ‚turystyczne’ (chociaż nie powiem, z przyjemnością); może kiedyś wrócę, to poszukam tych mniej oczywistych.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s