Mam tarczycę. Big dil, powiesz, każdy ma. Ale mojej się wydaje, że jest psem pasterskim. Albo karabinkiem uzi. Ma jakąś nadczynność, czy niedoczynność, kto by spamiętał; w każdym razie głupie to, że szkoda słów. Czasem chce siedzieć cały dzień w łóżku i użalać się nad sobą. Innym razem próbuje wydłubać współpracownikowi oko i napluć do środka. Muszę się nieźle naszarpać żeby jej przetłumaczyć, że to zachowanie niegodne damy i może zostać źle odebrane w środowisku zawodowym. Innym razem kryje się po kątach przed jakąkolwiek formą ludzkiej interakcji, maże świecówkami po ścianach punk not dead i odpala zapałki pod alarmem przeciwpożarowym. Ciągle zapomina po co polazła na górę. Kociokwik. Nie wspominając już o tym, że jej dieta i diety skutki (u)boczne pozostawiają wiele do życzenia.
Jakiś czas temu odkryłam, co najlepiej pacyfikuje rozhisteryzowany organ: słońce, miły oku widoczek, błękitne niebo. Szwędanie. Podczas szwędania wydzielają się endorfiny – wiem, odkrycie epokowe. Zrozumienie tego mechanizmu zajęło mi chwilę, bo tarczyca lubi dla fanu rozłączać ciągi myślowe w nieskoordynowane przypadkowe słowa i stać potem jak ten baran z otwartymi ustami rozkładając ręce. Anyway. Szwędanie jest szczególnie skuteczne w połączeniu z kubkiem herbaty i tymi takimi czekoladowymi. Pomagają też różne małe objawienia w rodzaju dzikie słoneczniki w dzikim polu (bo widzisz, w UK nic nie prawa sobie tak sobie dziko rosnąć, a polne kwiaty spotykane są głównie w starych podręcznikach do dendrologii). Albo świeże osypisko klifowe, które uwalnia porcję skamielinek liczących sobie miliony lat. Pogrzebanie kijkiem w mokrym piasku. Goły młodzian pluskający się we falach kanału Bristolskiego. Tak, tak. Młodzian. Goły. We falach.
Wszystkim ofiarom tarczyc serdecznie polecam przetestowanie tej strategii. Doczłapać gdzieś na ostatnich nogach, zrzucić buty, usadowić się w wysokiej trawie, pozwolić pająkom zrobić z siebie trampolinę. Zamknąć oczy, posłuchać morza, poczuć słońce na twarzy. Podobno nie ma tego złego.
Jak to mawiał słynny filozof egzystencjalny Tytus De Zoo, ‚ja działam na baterie słoneczne’.
A ostatnia, 14-to kilometrowa wielce przyjemna i satysfakcjonująca klifowo-plażowa trasa w południowej Walii już niedługo na Walijskim Wędrowaniu. Dla prenumeratorów zdjęcie gołego młodziana we falach gratis.
Niedobrze z tą tarczycą, mam nadzieję, że lekarzy się boisz i trzymasz rękę na pulsie.
PS. Cudna fota ze słonecznikami. Cudna!
PS. PS. Zaś foka z latającym mężczyzna wprawia w zdumienie. I nie wiem, czy nad mężczyzny nadprzyrodzonymi zdolnościami, czy nad Twoją fotograficzną smykałką.
PS.PS.PS. Ślę trochę optymizmu :-)
Tak, sprawy są w większości pod kontrolą. Zawsze tak lata, nauczył się grając w strzelanki na kompie :)
Miało być, że się nie boisz.
to musi być niedoczynność, wiem coś o tym nie przejmuj się tylko dalej chodź na super odlotowe spacery! tylko bierz lekarstwo i może nie trzymaj go na górze, żebyście nie zapomniały po co poszłaś ;-)
jakie lekarstwo? jaka tarczyca??
:]
może nie zrozumiałam, właściwie nie lekarstwo, tylko hormon :-(
nie, nie, spoko. to taka proba zarciku sytuacyjnego, sredniego :)
;-)
Chyba muszę przyjechać do Walii. Poproszę mojego endokrynologa o skierowanie, kto wie, może pan Rajaner da mi nawet zniżkę. ;) Na moją działa stosik książek i miękka kanapa, ale jak patrzę na twoje zdjęcia, to mi się bardzo chce do tej „małej Nowej Zelandii”.
A póki co, niebawem, Londyn i Oxford. Mam nadzieję, że taka kuracja też coś pomoże.
Z Walią to jest tak, że przy ładnej pogodzie pomaga, a przy nieładnej.. niekoniecznie:)
Ładny plan. Mam nadzieję, że jesień dopisze. W zeszłym roku była idealna na zwiedzanie.
No, poczlapalam ostatnio 10 km. Co prawda w miescie, ale coz.. jak sie nie ma co sie lubi, to sie czlapie gdzie mozna :)
Niedoczynnosc tarczycy mam od dawna, a od 10 lat na stale tylko 1/3 tego organu (reszte wycieli). Z niewielka niedoczynnoscia mozna zyc, ale lepiej zbadaj sobie poziom hormonu, bo jak za duzy imbalance to po co sie meczyc. Dostaniesz piguly (synthroid albo cos podobnego) i bedziesz łykac i chwatit.
A tego mlodziana we falach to moge dostac? :)
Biere, biere. Tylko jakiś czas temu doszłam do błyskotliwego wniosku, że skoro jest lepiej to se zmniejsze dawke, co nie :]
I klops. w panice wracamy do starej.
Zdjęcie Młodziana najpierw posłuży szantażowi, a jak Młodzian się wypnie, to pojdzie na licytację na jakiś szczytny cel, np. moja tarczyca rozważa od jakiegoś czasu chirurgiczną korekcję opadającego owalu twarzy, o..
Chirurgiczna korekcja opadajacego owalu twarzy. Brzmi interesujaco :) A ile takie cuda kosztuja?
nie mam pojęcia:) kiedyś firma vichy reklamowała jeden ze swoich niesamowicie drogich kosmetyków takim sloganem reklamowym. Mało nie spadłam z krzesełka.. Z drugiej strony, kremów na ‚obwisłą skórę szyi’.. by pewnie wiele nie sprzedali, no bo która kobieta postawi coś takiego na półce w łazience, he he..