kolorowych jarmarków

1.jpg

Położone niedaleko Cardiff Caerphilly [czyt. kafyli] to średniej wielkości miasteczko z ogromniastym zamkiem, malowniczo usadzonym w samym centrum. W trakcie swojej 800-letniej historii zamek służył głównie do nawalanek z Anglikami, po których pozostała mu m.in. krzywa wieża. Podobno krzywsza od tej w Pizie. Obecnie zamek służy głównie jako lądowisko dla gęsi kanadyjskich, jak również skupia wokół siebie życie społeczne hrabstwa, co rusz pomagając łatać budżet jakąś, prawda, ymprezką o charakterze kulturalno-oświatowym, jak również turystyczno-łupieżczym. Np. organizują tam spektakularne fajerwerki z okazji kolejnych rocznic nieudanej niestety próby wysadzenia parlamentu przez Guya Fawkesa (tzw. bonfire night, 5 listopada).

12

Z innych ciekawych rzeczy odnośnie Caerphilly warto odnotować, że wytwarzają tam swój własny ser. Ser nazywa się… <werble, napięte oczekiwanie>.. ‚Caerphilly’ i ma nawet w lecie swój festiwal (Big Cheese).

Co zaś się tyczy tzw. jarmarków bożonarodzeniowych, to jestem zawsze sceptyczna. Świąteczne mydło i powidło, grzaniec, bouncy castle dla dzieciaków i niemieckie kiełbaski, wszystko okraszone po chrześcijańsku podwójną świąteczną marżą – nigdy specjalnie do mnie nie przemawiały. Ale sobotni jarmark w Caerphilly był miłą odmianą. Przede wszystkim był całkiem spory i zróżnicowany. Były tłumy. Były lokalne wyroby. Wreszcie skosztowałam słynnego bread&butter pudding. Było mnóstwo rzeczy ładnych i kompletnie nieużytecznych poza sezonem świątecznym, zwanych ‚rękodziełem’, próby chóralnych śpiewów ulicznych (czyli każdy może się dołączyć, chociaż nie każdy może powinien) i inne takie tam. O, proszę bardzo, żeby nie być gołosłowną:

2.jpgodpustowy koszmar wegetarianki

7.jpgczy chce Pani potrzymać mój czosnek?

18.jpgbratwurst w ogniu

22.jpgpanika..!!

16.jpgobowiązkowy grzaniec z cydru, mm

3.jpgWhite Christmas, nie da się ukryć

6.jpgtzw. rękodzieło

8.jpgtypowe brytyjskie ‚pies’, ugh, ale ciekawy, prawda, dizajn

20.jpgpani Hinduska, matka cudownej zupy z soczewicy dla zziębniętych

sd.jpg

ptaszek z Australii, powiązania ze świętami niejasne

9…i teraz wszyscy razem: bum talala cyk cyk, rudolf the red-nosed reeeeeindeeeeeer…

11.jpg widoczek o charakterze, prawda, ogólnym

Podsumowując, w piątek śpiewałam kolędy w St Fagans, w sobotę jarmarkowałam w Caerphilly, a tydzień temu heroicznie i własnoręcznie ubrałam w biurze choinkę. Budzi powszechną sensację, co napawa mnie dumą. Niestety na nic więcej mnie w tym sezonie świątecznym chyba już nie stać. Tymczasem bardzo serdecznie pozdrawiam państwa, bardzo serdecznie.

22

24 uwagi do wpisu “kolorowych jarmarków

    1. Szczególnie mnie rozbawia, jak w tym kraju śpiewają tę kolędę:

      Sleigh bells ring are you listening
      in the lane snow is glistening
      A beautiful sight we’re happy tonight
      walking in a winter wonderland

      Dream on, mówię sobie pod nosem, dream on.. :)

  1. zamek bardzo klimatyczny, od razu przypomnial mi sie serial Robin Hood, z lat mej mlodosci, z Michael Praed (czy jakos tak) w roli glownej :) cos pieknego po prostu.

    No i zdjecie „kiełbasa w ogniu” świetne :) i choinka biurowa tez :) przeurocza.

      1. Oj tam ze straszna fryzura, no jaka straszna :) wtedy byla bardzo na czasie, bo szalały mullety :)
        Dzis jak sie oglada zdjecia z tamtych lat to mozna boki zrywac :) – a Robin pozostal takoz samo piekny, jako i muzyka z filmu :)

        1. Wtedy też nie byłam fanką, chociaż zdaje się, że sama miałam taką :) czekam i czekam na sentymentalny stosunek do lat 80-tych jako moich dziecięcych, i nie mogę sie doczekać.. myślę, że gwoździem do trumny były watowane ramiona :)

  2. Ja z tej jarmarcznej relacji miałam niezłą ucztę (jak zawsze zresztą), podoba mi się to zdjęcie „bratwurst w ogniu” a choinka kapitalna. To nic, że bombki większe niż choinka, liczą się chęci.

  3. Haha, świetne, masz talent dziewczyno ! Nie tylko do wierszyków, ma się rozumieć !
    Jak mieszkałem na południu Anglii to śnieg bywał. Całe kilka godzin…
    Z wege pozdrowieniami z południowej Francji- elegancji

      1. Salut, nie chcę mimo jakiegośtam sentymentu do Brytanii…
        ale jest takie dobre powiedzenie, a nawet dwa, to i zacytuję,
        mimo ze banalne albo wyświechtane, to jednak :

        ” Be careful for what you’re wishing „…
        oraz
        ” (…) is always greener on the other side” ( Sumtimes it is ! )

    1. A zdaje się z tym wszystkim z czym grzane wino. Przyprawki korzenne, miodek, amatorzy trunków mniej wątłych dolewają kropelkę whisky, co kto lubi, co jak komu smakuje. Ja lubię cydr, byle nie wytrawny; ale bardziej latem, schłodzony :)

        1. Ze mnie taki pijacz, że nawet bez tej kropelki działa.. Raz się napiłam takiej prawdziwej góralskiej herbaty z prądem, łomatko, co to się działo.. :)

  4. siurek

    Wielkie nieba! A ja myślałam, że to wieża w Brigdenorth jest unikatowa w tym kraju, bo jest krzywsza od tej w Pizie…
    Pozdro ;)

  5. niusiap62

    Uwielbiam Pani komentarze i wycieczki krajoznawcze ale ten ptaszek to tylko zimorodek pozdrawiam serdecznie i zycze pogodnych swiat hanna

    1. No właśnie wygląda trochę zimorodkowo, ale jest znacznie większy, rozmiaru powiedziałabym dobrze przerośniętego gołębia. Był podpisany, ale zapomniałam; pamiętam tylko, że z Australii i że podobno bardzo typowy dla tego kraju.
      Podziękowała za dobre słowo i również życzy zdrowych i wesołych :)

Dodaj odpowiedź do Anna Anuluj pisanie odpowiedzi