góry niewysokie, co im z wami walczyć każe

DSCN1097

Postanowiłam nie iść do pracy. Taki niespodziewany dzień wolny; skradziony czas tylko dla siebie. Czas, w którym powinnam być gdzieś indziej, robiąc Obowiązek, ale zrobiłam codzienność w konia i jestem – no właśnie.

Ułożyłam Zuchwały Plan. Tour de Maesteg*. Natychmiast zaczęłam wdrażać w życie. O’matkobosko.

Widzisz, tę górkę, tam, o, z tym długim na tysiąc kilometrów katorżniczym podjazdem z licznymi dziurami? I to stworzenie, zgięte wpół, zawieszone na kierownicy, z sercem wyskakującym uszami? Co rusz wpadające kołem w dziurę? Z potem zalewającym oczy, omdlałymi łydkami? To ja. Pomachałabym ci, ale nie dam rady.

Nic z tego. Zsiadam. Ruszam. Powoli. Pcham przed sobą rower jak lodołamacz. Z daleka na pewno wyglądam jak Syzyf w zielonej kamizelce odblaskowej. Albo wiadomy żuk popychający wiadomą kulkę, z uporem, niezłomnie, do celu.

Nadludzkim wysiłkiem woli osiągam szczyt. Ale jeśli myślisz, że z tego szczytu to teraz już tylko popędzić w dół, z wiatrem we włosach i pieśnią na ustach – jesteś w błędzie. Górki w tej okolicy przypominają leniwe morskie fale; to taki morderczy system, nastawiony na jak największą liczbę moralnych i fizycznych ofiar wśród cyklistów. Kto jeździ, ten wie, że nie krótki intensywny podjazd odbiera cykliście chęć do życia, ale właśnie taka długa, łagodna, niekończąca się perfidna udręka.

BeFunky_null_6.jpg BeFunky_DSCN1076.jpg

Na szczęście nawet najbardziej mordercze podjazdy kiedyś się kończą. I wtedy można skupiać się już tylko na słońcu, intensywnie rozmrażającym kałuże. Na panoramie Llynfi Valley zanurzonej w porannej ciszy. Szumiących delikatnie drzewach. Szmaragdowym stawie ukrytym w lesie. Można pogadać ze świeżo zaprzyjaźnionym Rudym, pooglądać goniące się po całym niebie rozamorowane pustułki. To lubimy. Nawiasem mówiąc, nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek użyję tego wtłukiwanego nam do głowy w podstawówce wyjątku: ‚pustułka’. Musiałam dopiero wyjechać do Walii. Dla tych, którzy nie wiedzą, legendarna ‚wyjątkowa’ pustułka to ta sympatyczna ptaszka poniżej.

DSCN1070 DSCN1184 DSCN1183birdiee.jpg DSCN1148

DSCN1098

DSCN1165 kaa BeFunky_null_8.jpg

A na deser, proszę bardzo, z okazji Dnia Naleśnika – naleśnik. Rezultat niestety taki sam jak w zeszłym roku, ale nie upadam na duchu.

pan

* taki miasteczek w środku jednej malowniczej doliny o częściowo podłej reputacji, częściowo zasłużonej. Otoczony morderczymi pagórkami.

29 uwag do wpisu “góry niewysokie, co im z wami walczyć każe

          1. To takie jak do tart: patelnia, ktora ma „przykrywke” w postaci drugiej patelni i zamiast przewracac to po prostu zakrywasz i siup – wywracasz gorna patelnie na dol i stawiasz na ogien :)

    1. No właśnie. Starawa już jestem, ale do dziś nie mam pojęcia, co to właściwie jest gżegżółka.. może nawet spotkałam i nie poznałam, co za przygnębiająca wizja..

  1. Taki tam spokoj, cisza i przyroda…zarąbiste….

    A z nalesnikami to jest sprawa przereklamowana. Kto powiedzial, ze nalesnik zle przewrocony jest gorszy? jak w niego naćkać dzemu to tez dobrze smakuje :)

    A tak poza tym zauwaz, jak to robia profesjonalisci: maja taka malutka elektryczna kuchenke z blacikiem, mloteczkiem ciasto rozsmarowuja a potem palcyma zdejmuja z tego blaciku i sruuuut na druga strone. No TAK to i ja potrafie!!!

    1. Pozostaje mi zakup kuchenki z blacikiem.. albo profesjonalisty.. mmm..
      Porównuje to moje miłe sercu zadupie z tym zdjęciem plaży u Ciebie, trudno chyba o większą różnicę :]

      1. Ha ha, na szczescie ja nie mam zamiaru sie udawac na tą plaze w sezonie :)
        Przemysliwamy czy czasem nie udac sie tam mocno poza sezonem – np. takie Punta del Este to jest od kwietnia do listopada zadupie swiata, tylko 10 tys ludzi tam mieszka i psy tyłkami szczekaja, a wiatr od oceanu duje. I klawo :)))
        Jam do miast i tłumów niestworzona :)

        1. Przez chwile myslalam, nie wiem czemu, że napiszesz ‚przemyśliwamy czy czasem nie skoczyc na wakacje do Walii’ i juz chcialam zaoferować łóżko i trzy posiłki :)

  2. Jesteśmy kołkiem podróżniczym z Kowal. W tym roku planujemy wyjechać do Walii. W poszukiwaniu informacji znaleźliśmy Pani blog. Czy mogła by nam Pani udzielić kilku rad i informacji. Jesteśmy ciekawi czy jest możliwość zanocowania tam na jakimś polu namiotowym, czy są tam jakieś miejsca do zwiedzania i czy jest sens jechać Megabusem do Pembrokeshire? Z góry dziękujemy za odpowiedź. Pozdrawiamy.

  3. Nieskromnie przyznam, że jestem mistrzuniem w podrzucaniu i odwracaniu naleśników, ale haniebnie nie zobiłam naleśników w Pancake Day, bo zabrakło mi jajek. Urok życia na odludziu…
    W dzieciństwie miałam serię pocztówek z ptakami i moim ulubionym była właśnie pustułka. Trzeba było widzieć moją minę, kiedy ją wreszcie zobaczyłam kilka miesięcy temu, przyczajoną na słupie :D ach.. piękne uczucie :)

    1. prawda?? mała rzecz, a cieszy.
      Nikt tam kurów nie ma na tym odludziu? moja sąsiadka ostatnio kupiła dwie i trzyma w ogrodzie. musze sie blizej przyjrzec sytuacji, może warto się zaprzyjaźnić.. :)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s