Korzystając z dnia wolnego poszłam sprawdzić czy mnie nie ma w rezerwacie Za Rogiem. I wyobraź sobie, byłam..! Mało tego, był również mój termos z gorącą herbatą z cytryną. Życie jest jednak pełne uroczych niespodzianek.
Taka sytuacja. Na mojej ulubionej Drewnianej Ławie Koło Stawu rozsiadł się Rudy. Podchodzę bliżej. Zajęte, spadaj cieciu, informuje mnie Rudy życzliwie. Posuń się troszkę, przecież się zmieścimy, podejmuję próbę uprzejmej negocjacji. Nie, odburkuje z wnętrza Rudego, który jest znany ludziom od obserwacji ptaszorów ze swojego lwiego serca i oślego uporu. Siadam mimo wszystko, ignorując rzucane mi mordercze spojrzenia. Wyciągam termos. Rudy, lew i osioł przyglądają się tej czynności z widoczną rozterką. Po chwili lew podskakuje bliżej i dziobie w plecak. Dawaj tego batona energetycznego z ziarnem. Tu schowałaś. Przecież wiem. Wzdycham z rezygnacją i wyciągam batona, kładę ziarnko na dłoni. Wziął. Przełknął. Spojrzał na mnie z ukosa, ale jakby łagodniej. No dobra, możesz tu ewentualnie chwilę posiedzieć, mówi. I tak miałem wpaść do Cześka po wiertarkę. Ciao.
Idealny sposób na wolny dzień :)
:-)
Fajny tekst…