Miasto z belgijskiej koronki / Gent

W motelu w stylu amerykańskim koleś w kowbojkach całą noc chodził wte i wewte po moim suficie, nie pospałam, ale za to napisałam w głowie krwawy horror o motelu w stylu amerykańskim, w którym niewyspana Polka morduje gości w kowbojkach i sprzedaje na organy. I jeszcze napisałam 64 haiku. Czy haiki? O wiośnie. Nie wiem, czemu o wiośnie. One chyba wszystkie są o wiośnie, tylko jedno znałam, co było o miksowaniu cementu, ale podejrzewam, że to nie było prawdziwe haiku, tylko ktoś sobie robił niesmaczne żarty, bo ludzie dzisiaj nie mają za grosz szacunku dla rzeczy wzniosłych.

Pan śniadaniowy w obskurnej kafei przymotelowej patrzy na mnie nieprzytomnie. C’est frois, zimne, powtarzam z odcieniem dumy, bo to już przecież 15 lat minęło od ostatniego lektoratu z francuskiego. Jajecznica, cieciu, zimna. W lodówce ją trzymacie? Oczy jak spodki patrzą na mnie bezradnie. Może źle wypowiad.. zaczyna Boski, ale przytomnie nie kończy.  Frois, pokazuję palcem na podgrzewacz. Pan śniadaniowy ufnie wtyka w podgrzewacz palec, ah, oui, froid! Rozpromienia się w ogromnym karaibskim uśmiechu,  po czym znika w kuchni, gdzie zostaje niechybnie porwany przez kosmitów, wniosek ten wyciągam na podstawie faktu, że już go więcej nie zobaczymy.

A Za Rogiem – w pierwszych promieniach porannego słońca, jeszcze świeże od nocnej ulewy – stare miasto. Kamienice, mosty, kanały. Takie tam te, rozumiesz, starokontynentalne. Uśmiech rozrasta się we mnie jak bańka mydlana, na te dwie godziny wyrwane z codzienności, na ten przypadkowy postój w drodze, bo przecież nie cel się liczy, a droga, to po drodze zbierasz kolory, kształty, zapachy, budynki Oper do Których Nigdy, sklepy z Prawdziwą Czekoladą dla Turystów, handlarzy rybą o poranku, średniowieczne fasady, przepraszam zgubiliście się? Nie mówicie po flamandzku? Inglisz? Spoko. Pokazać mapa. Prawy lewy zakręcony wtrójnasób potem i zaraz. Prosty, widzi? Uśmiecham się międzynarodowym uśmiechem bezgranicznej wdzięczności, myśląc, przerąbane, nigdy nie znajdziemy tego parkingu, a właśnie skończył się opłacony czas parkowania.

Możemy się w związku z tym nie spieszyć, w sumie. Patrz jakie fajne Schody Do Wody. Siędę. Będę tak tu siędzieć, aż mi tyłek przymarznie. W kokonie chwilowej szczęśliwości.

Gent

Człowiek w kapeluszu przemierza pospiesznie ulice starówki; stukot obcasów na kocich łbach jeszcze długo unosi się w powietrzu. Ciekawe, czy spał w moim motelu.

Miasto jak stara flamandzka koronka budzi się do życia.

Gent

Gent

Gent

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s