Z dumą informuję, że zasadziłam brzozę. Którą uprzednio w pocie czoła wykopałam pod osłoną czarnej nocy z pola. Pod osłoną, bo to nigdy nic nie wiadomo; zaraz się podniesie krzyk, że łabędzie już zjedli, teraz drzewa z pola kradną. Z miłości do Sherlocka i ponieważ jestem wypas kreatywna, nadałam jej imię Cumberbirch; jeszcze nie wiem, co brzoza na to. Na razie skupia się na badaniu nowego terenu i podejmowaniu decyzji czy warto w tej okolicy zapuścić korzenie; to poniekąd zupełnie jak ja od paru lat.
Tymczasem jadę sprawdzić czy mnie nie ma gdzie indziej. Θα τα πoύµε!
urlop rzecz święta. A nie chciałabyś sprawdzić czy Cię nie ma w deszczowej?
Ło matko, przestraszyłaś mnie trochę tą brzozą :)
Jak się znam, to w deszczowej mnie napewno nie ma :]
Myślę, że jestem gdzieś w suchym i ciepłym klimacie z dużą ilością sera i oliwek. Taaaak.
Miłego odpoczynku i żeby Ci Grecy nie załatwili deszczu:)
w tej chwili słońce i 23 stopnie, damy radę :)
Nie chcę zapeszać, ale na Kanarach też tak było…przed wyjazdem, a potem…
Wypoczywaj, wypoczywaj!
I broń Bozia albo Franek, nie utyj. Goń i jachtuj ile wlezie. Na murzynkę tak do lisopada.
Odpoczywaj, używaj słońca i podrywaj Greków ;)
Będę dmuchać na chmury, żeby w czasie Twojego urlopu wyciskały się nad Walią i podlewały Ci brzózkę ;)
Deszcz już zaklepany, sądząc z prognoz :) Najgorsze jest to, że wszystkie moje róże i na dodatek wiciokrzew zabierają się za kwitnięcie akurat teraz. Typowe :/
Jeszcze nie wyjechałaś, a już tęsknisz? xx