Nie mogę nic napisać, bo mam pełne ręce roboty:
Rachunki do płacenia, rachunki do wyrównywania:
Polycjant w Anglii potraktował niewidomego z laską paralizatorem, bo myślał, że laska to miecz samurajski.
Jeden polityk też w Anglii musiał ustąpić ze stanowiska, bo nazwał polycjanta plebsem.
Kręci się, panie, panowie.
Przekręty się zdarzają:
Najważniejsze to nie dać się rolować:
i stać pewnie na własnych nogach:
A poza tym, to do życia trzeba podchodzić poważnie, zawsze powtarzam.
Hm… z tym wyczynem polycjanta na niewidomego to na serio?
Serio – w naszej tv też o tym mówili.
Serio serio. Niewidomy omal nie zszedł ze strachu, a polycjant się tłumaczył, że z daleka nie widział (ale był na tyle blisko, żeby użyć paralizatora). Polycja ma w ogóle sporo kiepskiej prasy ostatnio na wyspach i desperacko próbuje odbudować wizerunek, ale co rusz własne szeregi podrzucają im jakieś zgniłe jaje, czy inny miecz.
Niestety to nie tylko tu. Takie rzeczy dzieja sie coraz czesciej w calym „europejsko cywilizowanym” swiecie. Niesmiertelna, z zalozenia przynajmniej, bron pozbawiona jest hamulcow wlasciwych broni bardziej smiertelnej. Mozna jej uzyc na wszelki wypadek i stad biora sie wypadki.
Z fotek wynika, że do tej Waszej krainy deszczowców też czasem słońce zagląda (chociaż na chwilę, między chmurami). Oby jak najdłużej!
Tak, weekend bez deszczu, to prawdziwe szaleństwo:) W ogóle jak już zawita to słońce, to jestem w stanie założyć się o każde pieniądze, że Walia jest 10-tce najładniejszych krajów na ziemi.
Conajmniej cztery ostatnie uikendy były takie. Pamiętam, bo po kolei odwiedziłem: ogrody w Aberglasney, zamek Carreg Cennen, ogrod Clyne i Laugharne (z zamkiem). A do tego nie pamiętam kiedy ostatnio zmokłem. Coś jest nie tak albo z moją pamięcią albo pogodą.
Ja zmokłam w czwartek, jak wchodziłam do pociągu to nie lało, a jak wychodziłam to lało :> Ale ogólnie, prawda, jesień mamy póki co całkiem do rzeczy.
Polecasz Clyne? W środku w zamku w Laugharne jeszcze nie byłam, warto? A w domu Dylana w środku byłeś?
Clyne jest bardzo przyjemnym miejscem na godzine spaceru z wozkiem podobnie jak kilka innych parkow w okolicy, ale zeby specjalnie jechac do Swansea, zeby to zobaczyc? To bylaby chyba przesada.
Ale, mozna to polaczyc z innymi przyjemnosciami. Na przyklad przy jednym z wejsc jest The Woodman – taka jadlodajnia, w ktorej zjadlem przepyszna baranine. Tak pyszna jak jeszcze nigdy.
W Laugharne nie chodzilismy szlakiem Dylana, domek (zamkniety) tylko minelismy. Za to zamek robi wrazenie. Zwlaszcza o tej porze roku, w przepieknych kolorach jesieni. Mam kilka zdjec, moze jakos sie podziele.
kilka zdjec z Laugharne
No, no, ładnie. Od jakiegoś czasu myślę, żeby się znowu wybrać, ale włączę sobie domek Dylana i może zamek w środku do menu wizyty. Zależy ile życzą za wstępy :/ Do gliniarza jeszcze wrócę, tylko znajdę chwilę. Groundhog day, praca, potem więcej pracy, a bogactwa jak nie było, tak nie ma, panie.
Ostatnie zdjęcia maj bardzo przyjemne, cieple kolory. Czy to jakis fajny filtr, czy szatanskie sztuczki cyfrowe?
Szatańskie, ale nieprzesadne. Złotawa tekstura. Uczciwy filtr miałam, ale mi zginął :>
Ale fajnie, to u nas?
Prawie. We Brecon Beacons, niedaleko od National Park Visitor Centre we wsi Libanus. Fajne spacerki, i można dziecko wybiegać jak się ma.. ;)
E, nie mam. Ale miejsce fajne.
A nie, wróć. Mam dwa:#
No tak, niewidomego stukajacego dookola siebie laska (ktora o ile wiem we wszystkich krajach ma zestandaryzowany wyglad) bardzo latwo pomylic z niewidomym, stukajacym dookola siebie mieczem samurajskim i obcinajacym przechodniom tym mieczem nogi.
Bardzo.
Tego nie wiemy jakiej laski uzywal i jak bardzo niewidomy nie byl. A przynajmniej ja nie wiem. Nie znam zadnych standardow lasek dla niewidomych a jedynie pewna konwencje. A nawet jesli jest jakis normowany prawnie standard, to moze ow czlowiek uzywal laski niestandardowej?
Ale nie tu jest problem, wedlug mnie. Gdyby ow czlowiek podpieral sie mieczem a policjant mial tylko pistolet, to jestem pewien, ze nie strzelaby na wszelki wypadek.
Według mnie problem tkwi w tym, że nawet jeśli – według tego gliniarza – ten niewidomy miałby w ręce miecz, to i tak sobie po prostu szedł spokojnie i nikogo nie atakował. Nie stanowił bezpośredniego zagrożenia uprawniającego do aż takiej reakcji. Niedługo dojdzie do sytuacji, że jak ktoś będzie trzymał rękę w kieszeni, to go spacyfikują, bo pewnie ma tam wyrzutnię rakiet.
Uprawnienia („zagrozenia uprawniajace do reakcji) mozna przekroczyc niezaleznie od tego na jakim poziomie sa ustanowione. Tu chodzi o konsekwencje przed ktorymi uciec sie nie da (i nie chodzi mi o wyrok sadu)
Wyobrazmy sobie troche inna sytuacje. Idzie sobie gluchoniemy ubrany tak jak poszukiwany zloczynca ale w ten sposob, ze szybkim krokiem oddala sie od policjanta, ktory go wlasnie spostrzegl. Oczywiscie nie reaguje na wezwanie do zatrzymania.
1. Policjant ma pistolet. Ma wiec do wyboru albo sie ruszyc, i zlapac ‚uciekiniera’ za kolnierz ryzykujac fizyczna konfrontacje i ewentualne obrazenia, albo strzelic mu w plecy na wszelki wypadek. Jestem przekonany, ze poza psychopatami reszta wybierze w takiej sytuacji pierwsza opcje.
2. Policjant ma teoretycznie nieszkodliwe srodki przymusu bezposredniego (ktore nawet z nazwy sa czyms zupelnie innym niz pistolet). Teraz wybor jest znacznie inny. Albo wysilac nogi i ryzykowac gebe, albo paralizowac z bezpiecznej odleglosci. Tu juz wybor przestaje byc oczywisty i stad takie przypadki.
W tej konkretnej sytuacji nasuwa się pytanie, czy w ogóle jakiekolwiek środek przymusu były konieczny. Niewidomy wyglądał normalnie, nie uciekał, a szedł sobie powoli, jak to niewidomi zazwyczaj; nie machał ‚mieczem’, nie ucinał nikomu nóg; czy użycie paralizatora było usprawiedliwione? Dlaczego w ogóle doszło do sytuacji próby ‚zatrzymania’?
Policja jest po to, by chronić obywatela, nie atakować go, powiedziałam naiwnie.
Nawiasem mówiąc, niewidomy podał policję do sądu. Twierdzi, że nie słyszał żadnego krzyku ostrzegawczego, w ogóle niczego nie słyszał, po prostu nagle poczuł jakby go ktoś mordował.
Nie wiem jak bylo. Nie widzialem na wlasne oczy i dlatego powstrzymam sie od ocen, czy jakikolwiek przymus byl konieczny. Sad to rozstrzygnie za jakis czas. Wlasnie z powodu mojej nieobecnosci na miejscu ja ograniczam sie do komentowania uwarunkowan prawdziwych i odgrywajacych pewna role w kazdej podobnej sytuacji. Oczywiscie te uwarunkowania nie sa bezposrednim powodem zaistnialej sytuacji, ale jestem przekonany, ze maja wplyw na efekt koncowy
Kapitalny wpis! Tak mało słów, a tak dużo powiedziane, I te piękna laba i luz w pełnym słońcu na zdjęciach! Podoba mi się!
No, to słońce to się u nas nie zdarza za często, nie wolno marnować:)